Najczęściej zauważamy rośliny dopiero wtedy, gdy wydadzą piękne kwiaty lub liście. I wtedy najbardziej cieszy nas ich obecność w ogrodzie. Jednak myślę, że cały cykl życiowy naszych roślin jest bardzo ciekawy i warto go obserwować. W tym miesiącu hortensja bukietowa obchodzi roczek w moim ogrodzie. Nie jest jednak roczną rośliną – kupiłam dość duży krzaczek. Pojawiła się u mnie w dość nietypowy sposób.
Aby nie zaczynać tej historii od środka, zacznę może od początku;) Wiosną (kwiecień) przycięłam zeszłoroczne, zeschnięte pędy zakończone suchymi, ale ozdobnymi zimą kwiatostanami. Przed:
Po:
Wkrótce potem pędy zaczęły się zazieleniać, z zeszłorocznych pędów powyłaziły nowe, które zakończone będą kwiatostanami:
A tak było pod koniec kwietnia:
A tu koniec czerwca, część tegorocznych pędów poszła w górę i wytworzyła zawiązki kwiatostanów:
Początek lipca. W przyszłym roku będę przycinać końce tych pędów, więc wytworzy się kolejne piętro pędów i krzaczek powinien być jeszcze okazalszy.
A dziś (koniec lipca) wygląda tak:
Nie byłabym sobą, gdybym nie wrzuciła jakichś porównań. Oto porównanie pokroju w zeszłym roku i w tym roku (nie porównuję tu stopnia rozrzucenia kory):
Wniosek taki, że czasem warto wziąć ostatnią na półce, pokrzywioną roślinkę, bo w przyszłym roku i tak będzie piękna:) A poniżej widok z listopada:) Dalej piękna i kwiatuszki się przebarwiły na różowo.
Odsłona zimowa: